Body Challenge – ogarnij to!
Każdy kto mnie zna doskonale wie, że pracuję w dwóch redakcjach. Każda z nich jest inna i ma inną specyfikę. Ja też muszę do klimatu i tej specyfiki jako dziennikarz się dopasować. W tym blogu uwielbiam to, że tu mam absolutnie nieograniczone możliwości pisania tego, na co mam ochotę i w taki sposób w jaki lubię.
Dziś trochę się rozpiszę i to na tematy ważne. Bo nie zawsze chodzi o to, żeby pisać o tym, jak mieć pupę godną J.Lo i jak ogarnąć temat imponującego ABS. Mnie osobiście jara fakt, że na przykład jako trener z wieloletnim doświadczeniem mogę pisać, a może nawet wydam książkę o konkretnych aspektach związanych z ruchem i motoryką. Weźmy taki przysiad. Rozpisywałam się o nim nie raz i nie dwa, a prawda jest taka, że wciąż mam poczucie, iż nie napisałam wystarczająco dużo. Moja praca z klientami wciąż mnie czegoś uczy. Lubię też doszkalać się i doczytywać ciekawe informacje od innych fachowców.
Odkąd poznałam i zaczęłam szkolenia u Jakuba Mauricza, naturalnym dla mnie odruchem było zaprenumerowanie jego nowego czasopisma o tytule Body Challenge. Litości – ten koleś nauczył mnie już na pierwszym szkoleniu tyle, ile nie dowiedziałam się z żadnej znanej mi książki. Dlatego pomyślałam, że czasopismo, którego Kuba jest naczelnym też nie może być lipą. Oczywiście się nie pomyliłam. Dotarł do mnie niedawno kolejny już numer Body Challenge z Joasią Jędrzejczyk na okładce. Zasiadłam do lektury i poczytałam o przysiadzie z odważnikiem kettlebell. Artykuł napisany nie przez byle kogo – ogromny autorytet w dziedzinie kettli – Zuzannę Sobczak. Strasznie cenię tę kobietę i ogrom wiedzy, jaką posiada. Tak czy owak, pozwolę sobie zainteresować was tematem, jako że i ja sama ostatnio rozkochałam się w kettle’ach. I mówię to ja, Kasia Bigos, która podczas przygody z Crossfitem uważałam, że na świecie najgodniejszym z godnych żeliw jest sztanga i koniec.
Po pierwsze Zuśka mówi o technice. Ponieważ zupełnie niedawno jedna ze znanych trenerek zapytała mnie jak to w końcu jest z tym przysiadem – czy robić go tak, czy owak, myślę że Zuza w swoim artykule doskonale to opisała:
Spór na temat „anatomii przysiadu” trwa już tak długo, że nie jestem pewna, czy kiedykolwiek się zakończy. Prawda nigdy nie jest czarno-biała, a stanowiska w tej sprawie znacznie się różnią. I nie chodzi o to tutaj, że jedni mają rację, inni się mylą, ale o umiejętność zbudowania własnej opinii na temat: jaki powinien być przysiad idealny?
Przejdźmy do meritum, czyli tego, o czym ja sama mówię swoim podopiecznym podczas zajęć. Nie wystarczy tylko uważać na schodzące się do środka lub wychodzące poza linię stóp kolana. Nie wystarczy uważać, by nie kłaść się na udach i pamiętać o prostowaniu pleców. Oczywiście, jeśli jesteś już na tak wysokim poziomie wtajemniczenia, że wiesz co to butt wink i wiesz, jak nad nim pracować oraz jeśli wiesz, że masz aktywować mięśnie core i pośladka to i tak jest już spoko. Teraz dobrze by było wejść na kolejny stopień wtajemniczenia i zwrócić uwagę, na to co najważniejsze w dobrym przysiadzie, czyli aktywacji odpowiednich grup mięśniowych w odpowiednich momentach. Dobry wzorzec ruchu charakteryzują: pełna mobilność, stabilność oraz kontrola motoryczna (no i wspomniany timing). Bolą cię przy przysiadzie plecy? Być może poszedł spać mięsień poprzeczny brzucha. Bolące kolanka? Jest szansa, że za późno budzi się i aktywuje mięsień obszerny przyśrodkowy (jeden z ziomków z gangu czterogłowy). I to jest chyba kwintesencja tematu. Czy jest to proste do rozkminienia? Niekoniecznie. Czy jest to ważne podczas wykonywania przysiadu? Cholernie!
W dalszej części artykułu Zuza przekonuje czemu warto pracować nad techniką przysiadu z odważnikiem kulowym. Konkretnie mowa o ćwiczeniu zwanym goblet squat. Z pewnością Crossfitowcy jarzą o co chodzi, reszta świata pewnie średnio. U mnie na zajęciach to jedno z absolutnych podstaw podczas treningu. Czemu?
Bo przysiad kulką z przodu aktywuje do pracy znacznie lepiej niż sztanga brzuch i plecy, jest mniej wymagający pod względem mobilności dla barków oraz nadgarstków. Bo uczy pracy z obciążeniem i buduje solidny fundament pod sztangę. Poza tym taki wzorzec ruchu buduje mocny core i odpowiednią stabilność. A zaznaczyłam na początku, że to podstawa nie tylko w prawidłowym przysiadzie, ale także w każdym innym ćwiczeniu.
Artykuł jest długi i wyczerpujący temat. Dlatego zamiast przepisywać, polecam wam koniecznie zajrzeć do tego czasopisma. W najnowszym numerze poczytacie profesjonalne artykuły, napisane przez ludzi z głową na karku. O czym? M.in. o osiąganiu szybkości nieosiągalnych, o substratach energetycznych w sporcie (bardzo ciekawe zestawienie co dla kogo), odżywkach białkowych – które wybierać i które najszybciej się przyswajają (ciągle o to pytacie), jak wyliczać w diecie makro itd.
Jakby ktoś miał ochotę zamówić prenumeratę, co gorąco polecam, łapcie zniżkę od Bigosa:
Wejdźcie na body-challenge.pl w sekcji Prenumerata i wpiszcie w polu KOD RABATOWY: kasiabigos
Zatwierdźcie kod rabatowy pomarańczowym przyciskiem
Voila!