Croatia Fitness Camp – ale było!
Są takie wyjazdy, które zapadają w pamięć na zawsze. Nasz ostatni wyjazd do Chorwacji właśnie do takich należy. A przynajmniej my cholernie nieskromnie tak właśnie uważamy.
10 dni spędzone w towarzystwie fitnessowych freak’ów w absolutnie malowniczej scenerii małego miasteczka położonego nieopodal Dubrovnika o nazwie Opuzen, gdzie windsurfing i kitesurfing, mógłby spokojnie mieć swoją kolebkę. Co tam robiliśmy? Zorganizowaliśmy grubiutki (nie mylić z tłuściutkim) fitness camp połączona z windsurfingiem.
Czemu Chorwacja? Bo jest przepiękna, a w Polsce robiliśmy już wiele wyjazdów. Chcieliśmy pójść o krok dalej. Miejsca zapełniły się na full, więc zebraliśmy naprawdę wesołą drużynę pierścienia dosłownie z całej Polski. A nawet Europy, bo dwie osoby przyjechały do nas z Anglii i Berlina.
Cieszy nas to na maksa, dlatego rozwiniemy skrzydła i zrobimy więcej takich wypadów. Jeśli więc czytając to, macie poczucie, że coś was ominęło – nic straconego! W listopadzie ciśniemy kolejny fitness camp na Maladze. Espaniaaaa!
Co się u nas działo? Najpierw długa trasa autokarem, ale na miejscu okazało się, że warto było się trochę pomęczyć. Baza surfingowa położona 15 metrów (przyrzekam) od plaży, słońce, piasek, latające po wodzie „kajty” i my! Pełen czad! Nasz wyjazd połączony był z windsurfingiem, więc oprócz licznych treningów fitness, street workout’u, stretchingu, biegania, uczyliśmy się pływać i próbowaliśmy okiełznać nowy na większości osób sprzęt. Bywało z tym różnie, ale patrzyłam z dumą na naszych zawodników, którzy mimo czasem paraliżującego ich strachu, pomykali śmiało na wodzie czasem z impetem do niej wpadając 😀 Mamy go uwiecznione!
W programie nie zabrakło także wycieczki w góry. Zdobywaliśmy szczyt św. Paścala. Innego dnia zwiedzaliśmy Dubrovnik, w którym o tej porze roku jest jak w piekarniku – dosłownie. Jestem zachwycona tym miastem i byłam w nim już drugi raz, ale jeśli chcecie pochodzić po nim ciesząc się jego pięknem, naprawdę nie róbcie tego w południe 😉
Jeden dzień przewidziany był na wycieczkę Chorwackimi jeziorami na deskach, tzw. supach. Wspaniała sprawa! Jeśli nigdy tego nie próbowaliście – bardzo polecam. Świetna wakacyjna rozrywka, a przy mocniejszym wietrze robi się z tego całkiem prawilny trening.
Podczas obozu nasi uczestnicy mieli kilka wyzwań. Jednym z nich był 3-dniowy Reebok Challenge, w którym każdego dnia ekipa podzielona na drużyny, walczyła z nowymi przygodami zarówno lądowymi jak i morskimi. Nigdy wcześniej nie widziałam tak zaangażowanych „żołnierzy”! To była walka, która przypominała bardziej zmagania Spartan!
Tydzień upłynął nam szybko, ale wydaje mi się, że nie było miejsca na wakacyjną nudę. Część osób wróciła nawet lżejsza o kilka kilo. Wszystko dzięki temu, że ekipa Surf Flow w bazie bardzo starała się gotować nam zdrowe, zbilansowane posiłki.
To jest chyba dobry moment tekstu, aby im oraz Beatce która zarządza całym dobytkiem serdecznie podziękować za ogarnięcie i ugoszczenie tak licznej grupy. Jesteście wspaniali!
Dziękujemy także naszym wspaniałym partnerom, którzy we wspaniały sposób wzbogacili nasz camp!
1. Marce Nivea – za zaopatrzenie naszych uczestników w produkty pielęgnacyjne oraz przeciwsłoneczne <3
2. Marce Reebok, która przygotowała mnóstwo nagród dla naszych drużyn.
3. Marce Herbalife, która zadbała o to, by nasze mordki cały czas zdrowo się suplementowały i nie odwodniły się podczas trudnych warunków trenowania w upale.
4. Marce OXMO Jewellery, która ufundowała wspaniałe nagrody w konkursie #croatiafitnesscamp w postaci męskiej i damskiej sportowej biżuterii. Musicie poznać tą marką – robi prawdziwe cuda.
5. Marce Bakalland, która zadbała o przekąski między treningami i pyszne bakalie.
Za wspaniałe zdjęcia dziękujemy najlepszej Pani fotograf, jaką znam – Kasi Milewskiej!