Daj się zainspirować

W zeszły weekend wyskoczyłam dosłownie na 24h do Londynu. Pojechałam służbowo na konferencję The North Face, podczas której wprowadzano dziennikarzy w tajniki nowej sportowej kolekcji. Dziś jednak nie o kolekcji chcę pisać, a o ludziach, którzy nas otaczają, ludziach, którzy mają odwagę spełniać swoje marzenia. Jednym z zaproszonych gości był Ranulph Fiennes. O dziwo nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a tej historii posłuchać warto. Przez godzinę opowiadał o swoim podróżniczym życiu. Jest on brytyjskim odkrywcą oraz polarnikiem. Został pierwszą osobą, która przemierzyła całą Antarktydę piechotą. W ramach ekspedycji Transglobe w trzy lata wraz z dwoma innymi członkami SAS odbył podróż dookoła świata od bieguna do bieguna korzystając tylko z transportu lądowego i morskiego. Jest to jedyny taki wyczyn w historii. Wziął udział w imprezie Land Rover 7x7x7 Challenge, w czasie której ukończył 7 maratonów w 7 dni na 7 kontynentach. W 2009 roku jako najstarszy Brytyjczyk zdobył Mount Everest. No cóż – dziś jest największym żyjącym odkrywcą.
Mimo, że ma na swoim koncie tyle sukcesów, przeżył także mnóstwo okropnych chwil związanych ze swoimi podróżami (odmrożenia, problemy z sercem, sprzętem, ogólnie milionem niewygodnych rzeczy, które trzeba było znieść). Przeżycie tego musiało wiele go kosztować.
– Dlaczego Pan się na to zdecydował?
Padło nagle z widowni.
– Jak mogłem tego nie zrobić?!
I oczywiste wydało się, że gościu nigdy w życiu nie miał wątpliwości, że o marzenia po prostu walczyć należy. Było to coś, co w jego opinii nie pozostawiało żadnej wątpliwości.
Słuchając jego historii, natchnęło mnie. Ilu z nas poddaje się w swoim życiu tylko dlatego, że czasem ma pod górkę, że osiągnięcie celu wymaga od nas wyrzeczeń? Ilu z nas poddaje się tylko dlatego, że zbyt ceni wygodę, że nie ma ochoty niczego poświęcić. Tymczasem, aby coś zyskać trzeba najpierw coś stracić.
Jeśli patrząc na życie innych, macie poczucie, że wasze życie jest smutne, niepełne, że też chcielibyście osiągnąć coś wielkiego – to znak, że czas na zmiany. Również nie wierzyłam kiedyś, że można robić wielkie rzeczy i o wielkich rzeczach marzyć, ale życie szybko to zweryfikowało, kiedy po prostu zaczęłam sięgać po to, o czym marzyłam. Fajnie jest jednak raz na jakiś czas wpaść na kogoś, kto znów nas zainspiruje. Ranulph Fiennes parę dni temu przypomniał mi, że żadne marzenie nie jest zbyt wielkie. I bardzo mu za to dziękuję!