Nauka zasypiania i odstawienie od piersi – nasza historia

2019
07/12

Zbierałam się do tego tekstu tak długo, aż w końcu przyznałam sama przed sobą, że dłużej zwlekać się nie da. Pierwotnie założyłam, że będą to dwa odrębne teksty – jeden dotyczący nauki zasypiania dziecka cz.2, a drugi o odstawieniu od piersi, czyli tematu, który był dla mnie bardzo trudny. Ostatecznie jednak uznałam, że jedno z drugim jednak dość mocno się łączy.

Dokładnie rok temu dzieliłam się z Wami historią z nauką zasypiania pewnego niemowlęcia. Pisałam o tym, że zdecydowaliśmy się na pomoc doradcy snu, aby pomoc Różyczce w nauce przechodzenia płynnie miedzy fazami snu. Generalnie kiedy się na to zdecydowałam – byłam już po 2 miesiącach tak totalnie zarwanych nocy i na skraju wyczerpania, że budząc się dosłownie co 40 minut, nie chciało mi się oddychać. Czytałam dużo na ten temat u Magdy Komsty (propagatorki rodzicielstwa bliskości, które było najbliższe memu sercu) i na tamten moment jej argumenty nie do końca do mnie trafiały. Miałam ochotę walić głową w ramę łóżka ze zmęczenia i szukałam innych metod. Mnóstwo osób pytało, jak po dłuższym czasie oceniam współpracę z kontrowersyjnymi osobami zajmującymi się nauka zasypiania niemowląt.

Zasypianie w poczuciu bliskości

Ponieważ ja wykorzystałam tylko część metod z listy od Pani Moniki Huntjens – cały czas uczyliśmy zasypiać Różę w możliwie największym poczuciu bliskości. Nigdy – i jest tak do dziś – nie wyszliśmy z pokoju dopóki nie zasnęła. Nigdy nie pozwoliłam jej się wypłakiwać. Ale pani Monika też starała się zrozumieć nasze podejście. Nie posłuchałam jednak porad związanych z tzw. interwałami (wchodzenie i wychodzenie z pokoju podzielone na jednostki czasowe. Myślę, że interwały powinniśmy jednak pozostawić na sali fitness albo jednostce wojskowej). Niemniej jednak z kilku porad skorzystałam: nie karmić piersią przed samym kładzeniem spać, wieczorne rytuały, próby położenia dziecka i oswojenia z łóżeczkiem, a nie tylko rączkami mamy, zwiększenie roli drugiego rodzica w procesie zasypiania. Konsekwentnie to wdrażaliśmy, a mając pytania dzwoniliśmy do Pani Moniki. Ale przy słabych dniach – nie bałam się brać ją i tulić w ramionach. Pani Monika napisała ostatnio książkę o nauce zasypiania i poprosiła mnie o recenzje i opis, który mogłaby umieścić z tylu okładki.

Nie zgodziłam się, ponieważ nie czytałam tej książki, a jej metody, choć skuteczne, tylko częściowo się sprawdziły w naszym przypadku, ponieważ ja postanowiłam słuchać w tym procesie intuicji i prócz porad – wsłuchiwać się w dziecko. I to chyba najlepsza rada jaką mogę dać. Porady pomogły na tyle, że mogłam budzić się znów co 3h (na nocne karmienie piersią), a ponieważ skorzystałam tylko z części jej porad i ostatecznie nie nauczyłam Róży przesypiania całej nocy nie chciałam się wypowiadać.

Przeczytaj także: Moje dziecko nie śpi – nauka zasypiania

Z perspektywy czasu nie neguje osób, które pomagają niewyspanym mamom. Nam Pani Monika pomogła – jednak ogromnie ważna była dla mnie w tym procesie bliskość z dzieckiem i metody, które narażałyby dziecko na zbyt duży stres nie są zgodne z moim rozumieniem rodzicielstwa.

Po wydaniu przez nią książki w Social Mediach zawrzało, gdyż Pani Monika (zdanie wyrwane z kontekstu) napisała, że podczas nauki zasypiania dziecku z emocji może zdarzyć się wymiotowanie i dodała, że jest to normalne. I choć po aferze tłumaczyła, że opisywała jakąś jednostkową sytuację – przeciwny obóz nie miał już nad nią litości. To bardzo poczciwa kobieta z dobrym sercem i naprawdę nie sądzę, aby napisała to w złym tonie. Osobiście uważam jednak, że wypłakiwanie się, a tym bardziej wymiotowanie, które są skrajnym objawem stresu niemowlęcia nie są normalne i nie mogą mieć miejsca podczas nauki zasypiania. Jednak chcę ją trochę wziąć w obronę, bo wierzę, że nie miała takich skrajności na myśli. Ona rozumiała, że wypłakiwanie się nie jest metodą – a przynajmniej nam dała to tak odczuć. Sądzę, że te dwie metody da się połączyć – nauki spania z bliskością. Może nie będą to sukcesy spektakularne, ale w naszym przypadku zadowalające.

Całkiem niedawno przeczytałam gdzieś, że niemowlęta podczas procesu tzw. „wypłakiwania”, zasypiają w końcu z wycieńczenia i poczucia braku bliskości w potrzebie. W końcu zapamiętują, że kiedy tej bliskości potrzebują – nikt ich nie przytuli. Nikt nie przyjdzie. Nie wiem czy naprawdę tak jest, ale po przeczytaniu tego wiedziałam, że ja nie przyłożę do tego ręki i moje dziecko będzie miało mamę, która będzie przy nim.

Odstawianie od piersi

I tu zaczyna się łączyć druga historia na temat karmienia piersią. U nas trwało to ponad 1,5 roku. Wiele razy pytałam inne mamy – także na insta o porady w tej kwestii, bo choć powoli eliminowałam karmienia dziennie – miałam to szczęście, że Róża pięknie nam jadła, o tyle nie miałam pojęcia jak odstawić ją od piersi w nocy. Budziła się początkowo (już po nauce spania) co 3h, potem różnie, ale ostatecznie budziła się 2-4 razy w nocy. Woda nie wchodziła w grę.

Na pomysł mojego męża, aby się przemęczyć i ją odstawić – zareagowałam histerycznym płaczem, co tylko świadczy o tym, jak bliska jest to więź i że nie zawsze decyzja należy do kogoś innego. Mama musi czuć się gotowa na odstawienie, bo inaczej burza hormonów może być bolesnym doświadczeniem. Zaczęłam (ponownie) czytać to, co ma do powiedzenia w tej kwestii Magda Komsta. Tym razem jednak sięgnęłam do jej kursów i okazały się strzałem w 10!

Najpierw więc wyluzowałam i dałam sobie przestrzeń do przerobienia tego tematu u mnie w sercu. Uznałam, że dobrym początkiem będzie, jeśli na myśl o zakończeniu mlecznej drogi nie będę rzewnie zalewać się łzami. Kiedy ten moment nadszedł (nie mylcie z tym, ze wiedziałam w 100% ze jestem gotowa!), stwierdziłam, że poobserwuję Różę. Wyczaję moment, który będzie dla niej najlepszy. Przy czym starałam się mimo wszystko redukować nasze nocne, mleczne spotkania. Udawało się! Zostały dwa. Jedno w nocy, drugie rano po obudzeniu. Półtoraroczne dziecko – czai bazę i sięga po swoje samo 😀

W między czasie słuchałam kursów Magdy. Okazało się, że intuicyjnie jakimś cudem wszystko robiłam całkiem dobrze. W każdym razie zgadzało się to z jej wskazówkami, które usłyszałam już po czasie.

I nadszedł ten dzień! Wyjechaliśmy – wszyscy na obóz. Była z nami mama Andrzeja. Ja podczas obóz mam zwykle mnóstwo pracy, więc Róża dużo czasu spędzała z babcią. Którejś nocy nie obudziła się na pierś, a rano uznałam, że zamiast dać jej cycunia – poprzytulam ją i zabawię. To samo stało się następnej nocy – jakimś cudem nie obudziła się. Rano zastosowałam więc podobną strategię. Trzecia noc i kolejne cztery nie były już tak łaskawe. Róża budziła się i chciała „cycy”, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu udawało się totalnie załagodzić sytuację przytulając ją. Te dni były łatwiejsze niż się spodziewałam, bo Róża przy tym nawet specjalnie nie płakała. Mi było zdecydowanie trudniej, ale czułam podskórnie, że to ten moment. Po tygodniu było już OK, ale o piersi definitywnie zapomniała po około miesiącu. Potem chciała, ale już chichotała.

Zaczął się kompletnie nowy etap. Po ok. 6 tygodniach od odstawienia Róża zaczęła przesypiać cale noce, a ja po roku i 7 miesiącach spałam cala noc razem z nią. O Boże! Cóż to była za chwila! Nie jestem Wam w stanie tego opowiedzieć! No ja nie wierzyłam, że to kiedykolwiek nastąpi. Serio! Sprawdziło się zatem to, o czym wiele osób mówiło – jak przestaniesz karmić, będzie lepiej, a że sprzęgło się to z jej wiekiem – miałam swój rezultat.

Róża poradziła sobie genialnie – od tamtej pory wsuwa na śniadanie dwa razy tyle! Czasem dosłownie je więcej od nas (no dobra – wcale nie czasem). Mama (ja znaczy) wcale nie poszła w odstawkę, także nie miałam poczucia straty i o dziwo bardzo dobrze to zniosłam pod względem psychicznym. Miałam jednak inne perypetie – przybrałam na wadze jakieś 4 kilogramy i powiem Wam, że jakieś 3 miesiące trwało zanim hormonalne kwestie się uspokoiły, a moje ciało przestało tak „puchnąć”. Na szczęście nie miałam żadnych zastojów, nie musiałam brać leków, laktacja powoli sama ustawała – naturalnie.

Kiedy przestałam karmić po jakimś czasie odczułam także zmiany w moim myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu jaką kruchą istotą staje się świeżo upieczona mama z tą całą, wielką wrażliwością!

I taka kochane mamuśki jest nasza historia. Dzielę się nią nie dlatego, że stawiam się tu za jakiegoś eksperta, ale wiem, że czasem człowiek szuka bliskich mu tematów. Wciąż usypiam Różę – będąc przy niej, dopóki nie zaśnie. Śpiewam kołysanki, przytulam – ale śpi w swoim łóżeczku (choć dalej u nas w sypialni). Nie karmię od sierpnia. Śpię i jestem szczęśliwym człowiekiem. Jednak wszystko mija – nawet ta najdłuższa żmija 🙂

Jak u Was mamuśki? Macie to za sobą? Czy wręcz przeciwnie – podobnie jak ja kilka miesięcy temu nie wierzycie w happy ending?

18 thoughts on “Nauka zasypiania i odstawienie od piersi – nasza historia

    1. Na stanie 2.5 latka. Niestety zrobiłam ten błąd,że od początku pozwoliłam jej zasypiać przy piersi. Moja droga z kp nie była łatwa więc pewnie dlatego tak bardzo chciałam by córeczce tej piersi nie brakowało. W efekcie teraz zasypia przy piersi ( choć w żłobku daje radę bez ) i w nocy budzi się z 2-3 razy. Śpi ze mną. Tatuś ( mąż) próbował ją usypiać ale młoda wpadała w płacz który trwał jak dla mnie za długo i nie potrafiłam obojętnie na to patrzeć i słuchać. Każda próba tłumaczenia ,że trzeba już pożegnać się z „dudusiem” czyli piersią spotyka się z odmową i płaczem . Próba odłożenia do łóżeczka spotyka się z tym , że córka w nocy i tak u mnie ląduje i podłącza się do piersi. Może ja jestem tzw. ” miękka faja” ale nie wiem co mam robić …. Nie przespałam od 3 lat ani razu całej nocy ( od 6 miesiąca ciąży miałam problemy ze snem) więc marzę o tym.

  1. Trafiłam na ten tekst i się popłakałam w trakcie czytania. Karmie moje drugie dziecko rok. Generalnie w dzień tylko raz. Potem wieczorem przed snem i w nocy jak się budzi to tylko cycuś jest w stanie Go uspokoić. Problem w tym, że jest niebutelkowe i niesmoczkowe od urodzenia. Tylko cycuś. Za 1,5 miesiąca mamy ślub nasz i myślałam, że po roku karmienia dam radę odstawić Leona od piersi bo jak na własnym weselu będę biegać i karmić czasem co godzinę… Średnio to sobie wyobrażam. Wszyscy oczekują ode mnie, że odstawie Go od piersi i to jak najszybciej. Ale wiem i czuje ze On tego potrzebuje i ja też. Nie chcę jeszcze tego kończyć bo kocham karmić i widzę, że On też to uwielbia. Tylko jak ogarnąć to wesele… Stwierdziłam że może chociaż nauczę Go pić z butelki i popróbujemy żeby usypia Go też tata i babcia. Żeby nie była tylko mama i mama. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

    1. Trzymam za was kciuki najmocniej na świecie! Poza tym sądze, że naprawdę może mu się udać tą jedną noc i wieczór? Dzieci nas nas naprawdę potrafią zaskoczyć 🙂

      1. Potrzebowałam tego tekstu. Kupiłam książkę Pani Moniki i miałam podobne odczucia. Wybrałam tylko te aspekty które były zgodne z moim serduchem. My karmimy się w dzień tylko dwa razy ( do drzemek ) i na nocne spanie. Noce są różne, raz milion pobudek raz tylko jedna. U nas właśnie spanie kojarzy się z piersią i tutaj próbuje znaleźć inny sposób zasypiania. Godziny drzemek mamy stałe i gdy się tylko zbliża Mały szuka piersi i ciężko go uśpić inaczej ponieważ wszystko rozprasza, każdy dźwięk, rzecz, nawet miś narysowany na poduszce. Babcia potrafi ululac w wózku ale to nie jest idealny sposób gdyż mamy już prawie rok i synek do drobnych nie nalezy. Pierwsze planuje wprowadzić nowy sposób usypiania w dzień. Jak wyglądało u Pani usypianie na drzemki w dzień?

        1. Hej! U nas bywalo bardzo rozni w dzień. Serio. Teraz moją drugą malutką usypiam na rekach, ale nigdy nie zasypia przy cycku. Cycek kojarzy jej sie z jedzeniem, a nie spaniem i temat jakby nagle zupelnie inny!

        2. Jakbym czytała swoją historię, nawet imię to samo 🙂 Zapewne po takim czasie już Pani wie jak to ogarnąć, jakieś rady? 🙂

          1. Hej! No wiesz co jednak co dziecko to historia! Teraz mam juz drugie i jest jeszcze inaczej wiec juz sama nie wiem cz sa jakies zlote rady! Ale polecam kursy Magdy Komsty!

  2. Dziękuję za ten tekst? myślę o nauce samodzielnego zasypiania od wielu miesięcy, książka Pani Moniki przeczytana ale nie mogę się do tego zabrać, jakoś tego nie czuje. A Twój tekst utwierdził mnie w przekonaniu żeby podążać za swoimi uczuciami i za dzieckiem. Tak bardzo jest to potrzebne gdy zewsząd tylko kursy samodzielnego zasypiania niemowląt.. dziękuje

    1. Cześć Aniu!
      Trochę czasu od tego wpisu minęło, ale przekaz dla mnie pozostaje niezmienny. Koniecznie daj znać jak to u Was wyszło! 🙂
      Powodzenia <3

  3. Córka zasypia tylko przy cycku. Szukam sposobu żeby móc pospać dłużej niż 1.5 h cykle (bądź krócej). Nie wiem kompletnie od czego zacząć.
    Jaki start był u Was? Córka też zasypiała tylko przy cycku i stąd te częste pobudki?

    1. Wiesz co to długa historia ale z grubsza tak. Zasypiala przy piersi i tak potem kojarzyla opcje zasypiania. Teraz mam druga malutką. I jest zupelnie inaczej. Karmię ją, przytulam i potem usypiam. Budzi się na pierś co 3 godziny, ale potem sama zasypia, śpi prócz karmienia całe noce i ja totalnie inaczej funkcjonuje.

  4. Witam, chciałam zapytać co to była za książka Magdy Komsty no nigdzie nie mogę namierzyć.
    Pozdrawiam

  5. Popłakałam się czytając ten tekst. Normalnie jakbym opisywała swoją historię, może nie do końca to samo, ale bardzo podobne odczucia. Oby u mnie się udało.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *