Zimowa pielęgnacja skóry od A do Z – dla mamy i dziecka
Zima to nieszczególnie szczęśliwy czas dla urody, a przede wszystkim skóry twarzy. W tym roku mierzę się z tym podwójnie, bo w życiu tyle zimą nie spacerowałam (jestem z tych, co jednak lato, słoneczko, grzanie, jezioring) i w zasadzie nie miałam też na pokładzie maleństwa z wrażliwą skórą. Chciałam więc podzielić się z wami kilkoma spostrzeżeniami w temacie, napisać o pewnym super odkryciu i jednocześnie jak zawsze podpytać czy wy macie jakieś ciekawe wskazówki.
Otóż córa ma Róża – od małego (po mnie niestety) ma skórę bardzo wrażliwą. W związku z tym ogromna ilość kosmetyków pielęgnacyjnych po prostu u niej odpada. Jak tylko zrobiło się zimno, a wraz z nim nadszedł sezon na odpalony kaloryfer (nie mylić z tym na brzuchu :D), zaczął się u nas mały problem. U mnie też, żeby nie było. Nie chcę rezygnować z codziennych spacerów z dzieckiem, a z drugiej strony muszę jakoś zadbać o jej skórę.
Wprowadziłam więc kilka nowych domowych zasad, które zredukowały zaczerwienienia skóry twarzy. Szczerze to dotyczą one nas obu:
1) Nawilżacz powietrza
Skóra potrzebuje około 30-procentowej wilgotności, żeby zachować dobre nawilżenie. W ogrzewanych pomieszczeniach wilgotność nie przekracza 10 procent. Kiedyś uważałam, że nawilżacz to zbędny wydatek. Doprawdy nie pytajcie mnie dlaczego? To jest wspaniałe urządzenie, które nie tylko mega polepsza jakość powietrza, ale doskonale poprawiło nam wszystkim sen. Mało tego – teraz zamierzam zainwestować w nawilżacz z oczyszczaczem powietrza!
2) Sprawdzone kosmetyki
Mój ostatni hit! Emolium – love! Marka zapewne większości z was jest doskonale znana, ale ja wróciłam do niej po kilku latach. Wspomniałam już wyżej, że sporo kosmetyków odpada u mojego dziecka. A krem na wiatr i mróz doskonale sprawdził się nie tylko u Róży, ale także u mnie! Dobra – prawda jest taka, że cała seria jest mega! Emulsję do kąpieli można stosować już od pierwszego dnia życia, a kremu na wiatr i mróz od 1 miesiąca. Żaden z kosmetyków tej marki nie uczulił ani podrażnił skóry dziecka. Mojej także. Co więcej – osobiście zawsze uciekałam od kremów o bogatej i cięższej konsystencji, ale jednak okazuje się, że zimą to strzał w 10, bo zapewniają ochronę i poprawiają kondycję suchej skóry. Zwiększają odporność na podrażnienia i łagodzą. Czemu wam o tym wszystkim piszę? Ponieważ Ci, którzy czytają moje wpisy wiedzą, że nigdy nie polecam produktów, do których nie jestem przekonana. Emolium to marka dermokosmetyków, dostępna tylko w aptekach, a w związku z tym produkty są przebadane wzdłuż i wszerz. Dziś polecam Wam ją i ja. Nasze spacery są duuuużą przyjemnością, nie wspominając o kąpielach, które coraz częściej uskuteczniamy także wspólnie.
3) Zdrowa dieta
Ostatni czas to dla mnie bardzo ważny okres pod względem dbania o zdrowie. Własne i Róży naturalnie także! Jesteśmy po badaniach kontrolnych. Róży wyniki już mam, na swoje jeszcze czekam. To ogromnie ułatwia temat przygotowywania posiłków i doboru suplementów i witamin, bo czarno na białe napisane jest jakie braki są w organizmie. Jako mama postawiłam sobie za cel jak najzdrowsze gotowanie Róży i mądre rozszerzanie jej diety. Nigdy przedtem (choć wiecie, że jako trener jem zdrowo od lat) nie było u nas tylu warzyw. Nigdy nie gotowałam tylu zup i nie robiłam tylu koktajli (w ogóle nigdy aż tyle nie gotowałam :D). Uznałam ambitnie, że urozmaicę Róży dietę sama, bez kupowania gotowych produktów (te zostawiam tylko na podbramkowe sytuacje). Korzystamy z tego wszyscy – cała rodzina! Mam nadzieję, że uda mi się zarazić ją tym podejściem i że zdrowe gotowanie nie będzie jej się kojarzyło z żarciem bez smaku i zapachu. To co jemy ma ogromny wpływ na funkcjonowanie organizmu, ale także na wygląd skóry, włosów i paznokci.
4) Filtry w kranie
I kolejny podpunkt, który kiedyś uważałabym za zbędny. Parę miesięcy temu zakupiłam pierwszy filtr. Zapytałam wówczas Was na insta stories czy też używacie. Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam ilość wiadomości dotyczącą tego pytania i wasze zdjęcia zużytych filtrów (tego co się w nich zebrało!). Wiedziałam wówczas, że dokonałam właściwego wyboru i po paru miesiącach mogę też śmiało powiedzieć, że skóra zyskała na nawilżeniu.
5) Woda, woda i jeszcze raz woda
Teraz mam na myśli tą do picia! Jak tylko zaczynam zapominać o przysłowiowej szklaneczce w miarę systematycznie natychmiast odbija się to na mojej skórze. Ba! Odbija się to nawet na moich treningach, wydolności i wyglądzie całego ciała. Nawilżanie od środka to podstawa. Różę też uczę pić „czystą” wodę. Dopóki mam na to wpływ – nie będzie miała żadnego dostępu do słodzonych napojów. Koniec kropka.
Jestem bardzo bardzo ciekawa, czy i wy macie jakieś patenty. Zwykle okazuje się, że owszem macie i to całkiem genialne, więc chętnie je poznam 🙂