Microblading – urodowy hit
Dawno nie było tematów urodowych, a przecież i na takie jest miejsce na tym blogu. Znalazłam coś, co zostało moim odkryciem roku i czym muszę się z wami podzielić. Tekst nie jest sponsorowany. Piszę o nim ponieważ uważam, że jest to świetna opcja dla osób, które podobnie jak ja „nie mają” brwi.
Urodowym hitem, który jak się okazuje każdego pięknego poranka pozwala mi spać o dobre kilka minut dłużej jest mikroblading, który sprawił, że moje brwi, które całe życie były niewidzialne, nagle pojawiły się piękne, wyraźne i naturalne – w dodatku prawie dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Czym jest mikroblading?
To nowa, alternatywna metoda dla tradycyjnego makijażu permanentnego. Nie ma absolutnie nic wspólnego z „tatuażem” na całych brwiach, daje bardzo naturalny efekt i jest to efekt WOW! Pozwala na wykonanie trwałej i naturalnej korekty kształtu i koloru brwi. Zabieg jest szybki – trwa dosłownie 1,5h, a efekt imituje naturalny włos. Wszystko dlatego, że microblading wykonuje się piórem – tzn. bardziej „penem” z sterylnymi ostrzami. Mnie osobiście przekonał fakt, że barwniki używane do microbladingu są organiczne i nie zawierają tlenku żelaza. Pani Beata, która wykonywała to dzieło, powiedziała mi, że są hipoalergiczne i odpowiadają Prawnym Dyrektywom obowiązującym w Unii Europejskiej. No i ja jej wierzę 🙂
Microblading – jak to wygląda?
Przeprowadzę Was przez to krok po kroku. Sama zawsze zastanawiam się, jak wyglądają konkretne zabiegi, zanim się na nie zdecyduję. Przed rozpoczęciem Pani Beata (świetna babka – więc jakoś nie mogę o niej pisać bezosobowo) posmarowała moje brwi znieczuleniem czyli tzw. Emlą. A po przerwaniu ciągłości naskórka zastosowała znieczulenie Blu Ice, co w wolnym tłumaczeniu oznacza smarowanie za każdym razem po pociągnięciu PENEM brwi maścią przeciwbólową, która naprawdę robi robotę. Następnie przeszłyśmy do etapu indywidualnego dobierania koloru i kształtu.
No! To mi się dopiero spodobało! Długo przyczajałam się do zabiegu brwi i jeszcze dłużej szukałam właściwego miejsca i osoby, która za przeproszeniem nie odwali fuszerki. Nienawidziłam tego, że moich brwi nie widać i mnóstwo czasu każdego dnia poświęcałam na ich malowanie. To było dla mnie ważniejsze niż pomalowane rzęsy! Nie muszę chyba dodawać, że jak to u sportowca bywa – zaraz po treningu, po mojej żmudnej pracy pozostawała tylko rozmazana plama… W tym przypadku od razu spodobało mi się, że kolor dopasowuje się do naturalnego odcienia włosa, tylko go odpowiednio przyciemnia, a z temacikiem porannego malowania brwi mogę się wreszcie pożegnać.
Tak to wyglądało. Cóż – nie najlepiej… 🙂
Microblading – co po zabiegu?
Kompletnie nic! Byłam w szoku. Poszłam od razu na nagrania do telewizji. Wprawdzie zaraz po zakończeniu pojawił się lekki obrzęk, ale po około 15 minutach nie było po nim śladu.
Po około tygodniu po zabiegu, barwnik blednie do 30%. Nie wolno w tym czasie korzystać z sauny, solarium i kąpieli słonecznych. U mnie była potrzebna mała korekta kształtu (zaraz pokażę to na zdjęciach), w związku z czym po 5 tygodniach byłam na poprawce. Około 5 dni skóra bardzo delikatnie (prawie niezauważalnie) się łuszczy. Należy smarować ją odpowiednim kremem.
Z dodatkowych informacji, dowiedziałam się, że w ciągu 5 lat bezpiecznie można pigmentować łuk
brwiowy siedmiokrotnie. Jeżeli nie chcemy kontynuować efektu bladingu, który nie jest tatuażem, efekt pigmentacji naturalnie zanika.
Na zdjęciu: Tak to wyglądało po pierwszym zabiegu:
Jaka jest różnica między microblading’iem a metodą włoskową? Microblading wykonuje się specjalnym piórkiem do makijażu permanentnego nazywanym PEN’em, a pigment aplikowany jest ręcznie. Makijaż permanentny metodą włoskową wykonywany jest za pomocą urządzenia mechanicznego. Drugą różnicą jest efekt końcowy. Microblading perfekcyjnie imituje naturalne brwi, sprawiając, że włoski są tak cienkie jak naturalne.
A tak zaraz po poprawce:
Lubię sprawdzone info, więc od razu piszę wam, że zabieg wykonałam w warszawskim salonie Pearl Beauty Clinic & Spa
Cena zabiegu to 900 zł.
Microblanding – przeciwskazania
Ciąża i okres karmienia, cukrzyca, hemofilia, przyjmowanie leków rozrzedzających krew, nadciśnienie tętnicze, przyjmowanie sterydów.
Teraz wiele osób pyta mnie (całkiem serio), co ostatnio zmieniłam?
Odpowiadam, że brwi i grzywkę 😉