American Dream Trip – Miami

2016
11/11

Wybrać się na podróż życia i nie wpaść do Miami?! Byłoby to lekkim nieporozumieniem. Prosto z Las Vegas udaliśmy się na Florydę. Uwaga – bilet lotniczy dla dwóch osób kosztował nas 700 zł. Tym razem nie będzie to opowieść o tym, co ciekawego można tam zwiedzić, bo zdecydowanie nie po to leci się do Miami.

Zarezerwowaliśmy hotel tuż przy South Beach (tuż przy – oznacza vis a vis oceanu Atlantyckiego). Po 18 dniach intensywnego zwiedzania chcieliśmy się wyleżeć i rozsmakować trochę w klimacie Florydy. Jakie jest Miami? Niezwykłe i niewiele różni się od tego co widzieliście na filmach i teledyskach. No przynajmniej na South Beach! Jest słonecznie, pięknie, głośno, gwarno, imprezowo, pysznie i… dość drogo. Pogoda pod koniec października była sztosem. Mam na myśli 25-28 stopni i słoneczko. Na finiszu naszego pobytu trochę się zachmurzyło i ochłodziło, ale i tak było bardzo przyjemnie.

Co można robić w Miami?

Opalanie jest dość oczywistym wyborem. My, prócz tego dużo biegaliśmy i objadaliśmy owocami morza. Na najbardziej kultowej ulicy w mieście – Ocean Drive, znajdziecie restaurację na restauracji. Prawie w każdej jest pysznie! Nie zdarzyło nam się zjeść tam czegoś przeciętnego. Może mieliśmy szczęście, a może po prostu cholernie dbają o jakość serwowanych dań. Rachunek może was jednak zaskoczyć. Do końcowej ceny dodają: 20% serwisu (nie wliczono w tym napiwku dla kelnera), podatek, no i jak to w USA wypadałoby zostawić 15% tipa. Cena dania zależy od tego co wybierzecie i waha się od 20$ do 80$ za danie (plus te wszystkie dodatki).

Cena hotelu? To zależy od miejscówki – my wydaliśmy sporo, bo około 2.500 złotych za 5 dni. To cena za dwie osoby. Hotel nazywał się Majestic Hotel i w Polsce za taką cenę byłby pewnie prawdziwy luksus. Natomiast w Miami – porównałabym go do 2-3 gwiazdowego hotelu. Ale nie żałujemy, bo wszystko mieliśmy tuż pod nosem.

20161023_173118


Życie nocne kwitnie jak na Miami przystało. Jeśli chcecie wybrać się na dobrą imprezę, polecam klub, który nazywa się Mango Tropical. Jest tam nie tylko kilka sal z muzą do wyboru, ale także show na żywo na dwóch scenach – widowisko naprawdę całkiem zacne. Wjazd to tylko 10$.

20161023_000435
20161023_000648



Fajne laski i przystojni kolesie? No tak, ale bez przesady. Jest tam za to naprawdę dużo wysportowanych osób. Co chwila mijaliśmy kogoś biegającego, jeżdżącego na rolkach, ćwiczącego street workout czy pole dance (serio i to na latającej rurce). Prawdziwym hitem jest też (podobne jak w Kalifornii) Acroyoga.

To miejsce zresztą bardzo sprzyja treningom. Po prostu chce ci się wstać i coś porobić. Dla mnie był to też genialny czas, który pozwolił mi wyciszyć się wewnętrznie. Zdążyłam przeczytać 3 książki, przemyśleć mnóstwo spraw zawodowych i obmyślić kilka genialnych planów na nowy rok. Ten klimat nie pozwala ci się stresować, a głowa jakoś sama się rozluźnia i zaczyna pracować na zupełne innych trybach. Byliśmy tym miejscem szczerze zachwyceni i myślę, że kiedyś jeszcze tam wrócimy. Nie zdążyliśmy jeszcze ogarnąć kilku fajnych miejcówek na Florydzie!

20161022_111445
20161022_113508
20161023_163700

Łapcie też totalnie roboczy filmik:

picsart_10-23-12-28-48

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *