Bigos wraca do formy – porady
6 tygodni na walizkach nie mogło zakończyć się formą życia.
Będę z wami całkiem szczera. Mimo usilnych starań, nie udało się przejść tych podróży bez kilku „potknięć”. Kto był w USA, ten wie, jak jest. Jest trochę do ogarnięcia. Ponad 3 kg do przodu, kilka centymetrów więcej w obwodach i ewidentne braki w sile świadczą o tym najlepiej.
Pomyślałam, że byłoby zupełnie nie fair gdybym wróciła opalona, wypoczęta i w dodatku w widocznym six packiem.
Czy żałuję? Ani trochę! Na tym polega życie, by cieszyć się małymi przyjemnościami, próbować nowych smaków i napić się trochę wina w miejscach, gdzie smakuje ono jak trunek Bogów.
Najważniejsze, by nie dać sobie na to pełnego przyzwolenia i nie popłynąć z tematem dalej. Wróciłam i aż się trzęsę na myśl o zdrowych przepisach i treningach, które mnie czekają!
Pokażę wam jak błyskawicznie można odzyskać formę, kiedy tylko naprawdę się tego chce.
Od czego zacznę? Od początku, czyli od wprowadzenia najważniejszych zasad dotyczących mojego odżywiania. Nie mówię tu o „diecie”. Nie znoszę słowa dieta. Na czym opiera się system żywienia, który wyznaję i dzięki, któremu udaje mi się być zdrową i silną?
Czego NIE jem/ NIE piję?
- produktów zawierających gluten. Eliminuje je w 95%;
- nabiału (źle się po nim czuje, if you know what I mean);
- gotowych produktów przetworzonych;
- sosów i dodatków typu majonez;
- serów żółtych, topionych, pleśniowych (lubię, ale póki co muszę z nich zrezygnować);
- produktów zawierających tłuszcze trans,
- produktów smażonych na oleju (wyjątek stanowi olej kokosowy),
- wszelkiego rodzaju „panierek”,
- produktów zawierających cukier (bye bye słodycze i ciastki),
- wszystkich napojów kolorowych, gazowanych i słodzonych,
- alkoholuNa co stawiam?
- na prostotę i jak najmniej przetworzone produkty,
- na pilnowanie indeksu glikemicznego,
- na odpowiednie przygotowanie posiłków – duszenie, pieczenie, a jeśli smażenie to na małej ilości oleju kokosowego lub maśle klarowanym,
- na jedzenie w równych odstępach czasu (w moim przypadku co 3h) i mniej więcej o stałych porach,
- na śniadania tłuszczowe,
- na delikatną redukcję węglowodanów i odpowiednią ich „manipulację” w okolicach treningowych,
- na suplementację witaminą D, magnezem, Omega 3,
- na nawadnianie,
- na 5 posiłków dziennie,
- na ograniczenie owoców.TRENING:
- 2x w tygodniu trening siłowy,
- 2x w tygodniu trening aerobowy,
- 4x w tygodniu trening pole dance (sorry, ale szykują mi się zawody),
- 4x w tygodniu stretching,
- 2x w tygodniu krótkie interwały.2 dni w tygodniu obowiązkowy rest. Wtedy (ewentualnie) wchodzą w grę tylko rozciąganie lub bardzo delikatne aeroby. Zaczynam okres przygotowawczy do zawodów, więc pracy mam dużo, ale jeśli chcecie skorzystać z mojego planu, możecie wywalić pole densy, a stretching potraktować jako uzupełnienie innych treningów.Tymczasem łapcie moją propozycję na domowy trening siłowy. Robiłam go dziś.
Macie w nim 3 zestawy. W każdym są 4 ćwiczenia, które wykonujecie w 4 seriach (z przerwami między każdą serią). Popracujecie w nim nad nogami, pośladkami, ale także wzmocnieniem całego core, mięśni pleców i mięśni brzucha.
Potrzebny sprzęt to: - odważnik kettlebell (u mnie 20 kg),
- ciężarki na kostki (2kg jeden),
- hantelek (u mnie 5kg),
- kostki jogowe,
- kółko do brzuchów.
Mąż uraczył mnie rano takim śniadaniem:
omlet podany z sokiem że świeżo wyciskanych owoców i warzyw.
Przepis na omlet:
– 30g płatków jaglanych,
– 1 łyżeczkę odżywki białkowej,
– 1 łyżeczkę kakao naturalnego,
– pół banana
– ekologiczne płatki migdałowe.
Sok:
– jabłka, świeży imbir, burak, seler i marchewka.