Wylogowani do życia, czyli trekking po Tatrach

2015
14/11

Nie narzekam na nadmiar wolnego czasu, wiec gdy go mam, staram się wykorzystać go jak najlepiej. Tydzień temu razem z moim Endrju postanowiliśmy spontanicznie wybrać się w góry. Była to weekendowa wycieczka, ale wiedzieliśmy, że takie dwa dni w górach wystarczą nam na porządne naładowanie baterii. W związku z tym w sobotę wyłączyłam na calutki dzień telefon, by skonsumować porządną porcje dobrej jakości życia z deserem w postaci bezkarnie zjedzonej czekolady. Chciałam zrobić to wszystko w świętym spokoju bez dźwięku dzwoniącego telefonu, przychodzących maili i smsów. Udało się! To smutne, że niektórzy zatracili w sobie zdolność do współistnienia i obcowania z naturą i nie czują w sobie tęsknoty za tym co najcenniejsze – poczuciem absolutnej wolności jaką daje nam na pozór zwyczajne, ale jednak magiczne łażenie po górach. W moim przypadku z drugim człowiekiem i bez sieci. Kochamy góry i kontemplowaliśmy sobie ten piękny moment, ale niestety nie obyło się bez zakłócenia naszego spokoju.

trekkin tatry

Sobotę rozpoczęliśmy od wycieczki nad Morskie Oko. Naprawdę nie jest to wymagająca droga, bowiem właściwie całą można przejść asfaltem. Mijaliśmy mnóstwo ludzi – niektórych odstrojonych w szpilki (seriously!). Jak dla nas stanowczo za dużo. Nie to jednak zwróciło moją uwagę. Nie byłam w Tatrach od wielu lat i naprawdę uderzyło mnie (nazwałabym to strzałem prosto w facjatę), że ludzie zamiast ruszyć szacowne cztery litery, wjeżdżali na górę bryczkami płacąc za to pewnie słoną kasę. Uwierzcie mi na słowo – te bryczki mijały nas cały czas – PEŁNE. Po pierwsze koni żal! Ale mi żal także tych wszystkich leniwych dup (sorry, ustaliliśmy już, że jak się wkurzam to używam brzydkich słów). Wyjątek stanowią ludzie chorzy, starcy i dzieci. Reszta jak dla mnie powinna spalić się ze wstydu za te bryczki! Naprawdę i muszę to napisać! Przecież mijaliśmy po drodze także starszych ludzi, którzy mogli siąść w bryczki, ale szli. Było ich naprawdę bardzo dużo. Szli powolutku podpierając się kijkami, niektórzy naprawdę w podeszłym wieku, inni z kolei z porządnym nadprogramowym bagażem i to nie w postaci plecaka. Ale szli. I dla nich duży szacun.

trekkin tatry

My też szliśmy i musze wam powiedzieć, że nad Morskim Okiem jest teraz po prostu przepięknie. Od dziesiątek lat ten widok zapiera dech w piersi, a majestatyka i spokój góry oprószonej już śniegiem pozwala skuteczniej niż cokolwiek innego wylogować się do życia. Nie spodziewałam się śniegu, a nasza spontaniczna wyprawa nie pozwoliła mi się do końca do takiego wyjazdu przygotować. I to był błąd. Przed tym was przestrzegam. Chodzi mi przede wszystkim o odpowiednie buty. Ja miałam zwykłe sportowe Reeboki, ale kiedy ruszyliśmy dalej nad Czarny Staw, nie obyło się bez stresu. Wszystko dlatego, że droga była po prostu ośnieżona, a wtedy nietrudno o nieszczęście. Po drodze parę razy zdarzyło nam się mijać miejsca, w których paliły się znicze. Skłoniło mnie to do przemyśleń. Co sprawiło, że ci ludzie zginęli? Myślę, że w wielu przypadkach pośrednią przyczynę stanowiło brak przygotowania, brawura, nieodpowiedzialność i nieopracowana wcześniej trasa. Warto miec to na uwadze. Zwłaszcza, że podczas naszej wycieczki przynajmniej dwukrotnie przelatywał helikopter.

Nam wycieczka z Łysej Polany nad Morskie Oko, następnie Czarny Staw i powrotem zajęła z małymi postojami na kontemplację około 5 godzin. Warto pamiętać, że w listopadzie ciemno robi się już około 16;00, więc podróż trzeba zaplanować tak, żeby w strategicznym momencie czyli na przykład w połowie drogi powrotnej nie zastała nas noc. A powiem wam, że schodzenie po śliskiej i kamienistej drodze z Czarnego Stawu nie należało do najbezpieczniejszych przepraw i wolałabym nie schodzić tymi drogami po ciemku.

Trekking Tatry

W niedzielę postanowiliśmy uderzyć na Kasprowy Wierch. Doprawdy – pomijam fakt, że zdecydowana większość jechała tam kolejką. W tym przypadku przynajmniej koni nie było żal…
Drugi plus? Pusta trasa! Piękności temat. Nie mijaliśmy prawie żywego ducha, chociaż na szczycie oczywiście był już tłum. Nie ma się co dziwić, to jednak nasza duma i myślę, że Tatry są i będą najbardziej turystycznym miejscem w Polsce.
Co dają takie wycieczki? Możliwość naładowania baterii. My zawsze wracamy wypoczęci, nawet po przechodzeniu 50 km w górskim terenie. Mnóstwo nowych pomysłów i szansa na zastanowienie się nad sobą. Serio! W moim przypadku góry skłaniają do refleksji nad sobą. A przyznajcie się, czy w codziennym pędzie macie na to czas?  Dodatkowy plus? Około 1000 kalorii spalonych dziennie i nawet ta czekolada przechodzi jakoś tak bezkarnie 😉

Za tydzień uderzamy na Beskidy. Mam już nowe buty! 

No patrzcie tylko jak pięknie!

trekking Tatry
20151108_124642
20151108_132802
12226795_10208019979526078_1024712168_n
img_8668

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *