American Dream Trip – najpiękniejsze parki USA
Miasta w USA są bez dwóch zdań wspaniałe i warte odwiedzenia, ale jeśli mam być z wami całkiem szczera, nie ma nic piękniejszego niż to, co stworzyła własnymi rękami Matka Natura. I o najpiękniejszych parkach w USA chciałabym wam napisać w tym poście.
Park Narodowy Yosemite
Z San Francisco udaliśmy się wprost do parku Yosemite, jednego z najcudowniejszych miejsc w jakich byłam. Trochę jakby człowiek się przeniósł się wprost do bajki o Pocahontas. W porównaniu tym nie ma zbyt wiele przesady. Dawno temu teren ten zamieszkiwał rdzenny, amerykański lud zwany Południowymi Miwok. Ale nie o nich przecież ten tekst. Jak jest w Yosemite? Ten teren jest tak ogromny, że spokojne można by go zwiedzać i przemierzać przez kilka tygodni. My mieliśmy tylko dwa dni, więc staraliśmy się skupić na głównych atrakcjach, które znajdują się w Dolinie Yosemite (na długości ok. 18km2).
O niezwykłości tego miejsca przesądzają skały. Granit tworzy szare tło dla kolorowego lasu, srebrzystych jezior i strumieni, a także kwiatów i całej cudownej roślinności.
Yosemite słynie także z wodospadów i muszę wam powiedzieć, że po wejściu na szczyt, z którego wyłania się trójkaskadowy wodospad Yosemite Falls, po prostu oniemiałam! 739m – tyle ma wysokości, a rozbijająca się o skały woda w blasku słońca tworzy przy tym niesamowitą tęczą. To prawdziwy cud natury i jak żyję, nie widziałam nic równie wspaniałego. Człowieka po prostu zatyka. Po drodze do tego miejsca wyłania się także widok na inny mniejszy wodospad o nazwie Welon Panny Młodej spadający z wiszącej doliny. Fakt, że w większości teren ten jest nieucywilizowany tworzy jakiś taki pradawny klimat, który momentami wręcz rozczula swoim do bólu naturalnym urokiem.
Na południu Yosemite znajduje się także Mariposa Grove of Big Trees z lasem mamutowców (niestety zamknięty w czasie gdy tam byliśmy). Podczas wycieczki spotkaliśmy mnóstwo dzikich (choć nie do końca, bo jakby trochę oswojonych z obecnością człowieka) zwierząt. Sarny i jelenie nie boją się tam spacerować tuż obok ścieżek, gdzie przechodzą turyści. Są czujne, ale nie uciekają.
Jeśli miałabym podsumować to miejsce krótko, zwięźle i treściwie to jeśli planujecie podróż po USA, musicie dodać Yosemite jako pozycję obowiązkową. Najlepiej zarezerwować na nią minimum dwa dni. My zatrzymaliśmy się w hotelu Chukchansi Gold Casino Hotel, który dla odmiany okazał się dość tani, a warunki były wręcz luksusowe w porównaniu do innych hoteli, w których mieszkaliśmy w Stanach. Tyle tylko, że był oddalony od głównych atrakcji o jakieś kilkadziesiąt mil, więc bez samochodu ciężko byłoby się dostać.
Czytałam parę dni temu w jednej amerykańskich powieści, że Yosemite to jedno z obowiązkowych miejsc do zobaczenia przed śmiercią i jedno z najpiękniejszych na świecie. Byłabym prawdziwym gamoniem, gdybym po zobaczeniu tego cuda się z tym nie zgodziła.
Dolina Śmierci
Kierując się w stronę Las Vegas, pojechaliśmy do Doliny Śmierci – obszaru bezodpływowej depresji na pustyni Mojave. To jedno z najbardziej gorących miejsc na świecie. Chryste – nawet pod koniec października temperatura sięgała tu 35 stopni. Podobno w lipcu jest jedyne 53 stopnie! Co tu znajdziemy? Absolutną pustkę! Ale jaką! Ziemia latem nagrzewa nawet do 100 stopni, na kamieniach można więc zrobić sobie jajecznicę 🙂
Urok Doliny Śmierci polega między innymi na tym, że wciśnięta jest między nagie skały stromych, górskich zboczy. My wybraliśmy się w pierwszej kolejności do punktu widokowego Zabriskie Point, gdzie rozpościera się robiący imponujące wrażenie krajobraz.
No cóż, po bujnej roślinności Yosemite nie było nawet śladu, ale z całą pewnością nawet taka nicość ma w sobie coś niesamowitego. Po za tym po drodze udało nam się przynajmniej kawałeczek podjechać słynną Road 66 🙂
Cała Dolina Śmierci ma ponad 200 kilometrów (albo mil) i żeby ją porządnie zwiedzić potrzeba naprawdę dużo czasu. My go nie mieliśmy, ale cieszę się, że mogliśmy się tam przejechać i zatrzymać w kilku fajnych miejscach. Jest tam między innymi Park Narodowy Drzew Jozuego (podobno jedno z najbrzydszych drzew świata), którego konary kojarzyły się z ramionami rozpostartymi w powitalnym geście, zapraszające do ziemi obiecanej. Nie wiem, kto chciałby żyć na takiej ziemi obiecanej, ale w sumie nie mi to oceniać 🙂
Las Vegas
Wiem, że miałam pisać o parkach narodowych, ale muszę tu wspomnieć także o Las Vegas, bo właśnie do tego miejsca udaliśmy się prosto z Doliny Śmierci. Był to tylko krótki przystanek w drodze do Wielkiego Kanionu i nie wiązaliśmy z tym miastem specjalnych nadziei. Tymczasem okazało się, że dzieje się tam tak wiele różnych eventów i wydarzeń kulturalnych, że spokojnie można tam wybrać się na parę dni tylko po to, żeby poimprezować, wybrać się na parę koncertów, rewii czy spektakli.
Cholera – nawet legendarny Cirque du Soleil gra tam dwa razy dziennie swoje show (zresztą nie jedno). Brak czasu jednak nie pozwolił nam z tego skorzystać. A szkoda. Cena spektaklu czy koncertu to ok. 50$ do 150$. Z ważnych info – hotele, paliwo i nawet alkohol są w Las Vegas znacznie tańsze niż w innych miejscach USA.
Wielki Kanion
Misterne dzieło sztuki stworzone przez najlepszego artystę świata – Matkę Naturę. Oto jest właśnie Wielki Kanion. Nawet dla geologów jest to podobno najbardziej imponujący w świecie przykład działania erozji. I choć nie potrafię wam do końca tego wytłumaczyć, jedno wiem na pewno – jest tam cholernie pięknie. I jest to kolejne miejsce, po zobaczeniu którego po prostu na kilka dobrych minut mnie zatkało.
Te wszystkie kolorowe warstwy skał mają miliony lat i gdy patrzyłam w tą przestrzeń, czułam respekt. Człowiek staje się nagle maleńkim trybikiem we wszechświecie. Jakąś taką nędzną mrówką! Kanion wyżłobiła kiedyś woda i pozostawiła ona po sobie prawdziwe cuda. Muszę się wam przyznać do tego, że długo zastanawiałam się jak ja u licha opiszę to miejsce. Nie wiem do dziś dnia. Nie znam słów, które mogłyby oddać tajemniczą wielkość tego miejsca.
Kolejnym przystankiem będzie Miami 🙂
Artykuł był bardzo interesujący i inspirujący. Pokazał mi wiele pięknych parków w USA, które warto odwiedzić. Podobało mi się również przedstawienie różnorodności przyrody i krajobrazów w każdej lokalizacji. Przyznam, że teraz mam jeszcze większą ochotę na podróżowanie i odkrywanie tych wspaniałych miejsc. Dziękuję za świetną lekturę!