Czasem życie uwiera

2017
23/04

Wpadacie czasem na mojego bloga, wchodzicie na ista i fejsa. Nawet jeśli nie znamy się osobiście, to raczej wiecie, że kocham życie, jestem maksymalnie pozytywnie nastawiona do ludzi i uważam, że świat jest piękny. Ale są też dni, w których i mnie uwiera życie.

Ostatnio w dwóch wywiadach odpowiadałam na pytania dotyczące dyskryminowania i stereotypów w pole dance. Mając jednocześnie serdecznie dość tych pytań, odrzekłam w sumie zgodnie z prawdą, że jest już u nas w kraju całkiem spoko i nie spotykam się z tym.

Jednak w obliczu ostatnich wydarzeń, myślę że jednak żartowałam. Wczoraj wrzuciłam na fan page filmik z rurki – sportowy. Jestem na nim ubrana, nie kręcę tyłkiem wypinając go w dwuznacznej pozie i nie otwieram przy tym ust w geście przebytych właśnie 3 orgazmów.  Mimo to, facebook uznał że promowanie posta jest niedozwolone.

Biorąc pod uwagę wyświetlające mi się każdego dnia zdjęcia dziewczyn z krągłymi pośladkami w strinach przy swych codziennych morning check’ach, zaczęłam się zastanawiać, o co tu chodzi? Nie żebym miała coś do dziewczyn startujących np. w bikini fitness i ich pięknych pup, ale coś mi tu trochę nie gra…

To jednak niejedyna tego typu sytuacja. Ostatnio byłam gościem w programie Pani Jaworowicz. Moją rolą było przekonanie, że pole dance to sport. Udostępniłam im w związku z tym nagrania z Mistrzostw Polski i Europy, a oni i tak wzięli sobie do przebitek taki występ, w którym miałam bardziej wycięte gacie. Niekoniecznie dałam radę się wypowiedzieć, ale kiedy już to sobie wywalczyłam, Pani Jaworowicz zapytała, czemu przyszłam do programu ubrana… Koniec końców i tak wycieli połowę mojej wypowiedzi. To by było na tyle w temacie telewizji i tym samym chciałam wyjaśnić Wam, czemu z uporem maniaka od lat odmawiam brania udziału w znanych telewizyjnych programu typu Talent Show.

A potem otrzymuję maila, który sprawił, że dostałam szału. Napisała do mnie nauczycielka z dużego miasta w Polsce, pisząc że trenuje pole dance i jest to jej wielka pasja i nawet chciałaby kiedyś wystartować w zawodach, ale nie wie czy nie będzie musiała zrezygnować z pracy, bo jest w niej szkalowana za sport który uprawia. What the fuck – pytam! Dlaczego nauczycielki, które biegają maratony są w szkole przykładem asów, ba – prawie bohaterów i są stawiani na piedestale, ale trenują pole dance, muszą ukrywać foty, filmy, a temat chronić przed światem, bo inaczej zajebiści współpracownicy zniszczą ch psychicznie?!

Przyrzekam Wam, że trudno mi było to czytać. Od lat jako dziennikarka, instruktorka i zawodniczka walczę o odczarowane tego sportu i kiedy wydaje mi się, że wszystko idzie już w naprawdę dobrym kierunku, pojawiają się takie chwile, które skutecznie podnoszą mi ciśnienie. I z tego żalu, żalu wielkiego, nie wiem czy nie nagram odcinka vloga, vloga pierwszego 😀

10 thoughts on “Czasem życie uwiera

  1. DOSKONALE CIE ROZUMIEM! Mnie tez nic bardziej nie irytuje niz takie podejscie do pole dance, ktory jest naprawde cholernie ciezkim sportem. Nawet jesli rura jest wykorzystywana w klubac go go, to krecenie tylkiem przy rurze nie rowna sie tej pieknej akrobatyce, ktora pole dancerki robia NA RURCE! Czasem mam wrazenie, ze gdyby rurka nie byla nazywana rurka, to takiego problemu by nie bylo. A co do vloga, czekam 😉

    1. Dzięki! Wygląda na to, że mimo moich przewidywań i dobrych (początkowo) rokowań, nie będzie łatwo już chyba nigdy 😛
      Trzeba robić swoje.
      Co do vloga – mam zajebisty pomysł, tylko z czasem będzie gorzej, ale postaram się 🙂

  2. A ja myślę że każdy kto mówi, że pole dance to nie sport powinien dostać rurke i sprawdzić ile wysiłku i pracy kosztuje zrobienie czegokolwiek sensownego na rurce. Akurat temat pole dance przerabiałysmy z koleżanką jakiś rok temu. Zdecydowała że chcę zająć się tym na poważnie, ale było sporo osób ktore kojarzą pole dance jako taniec w klubie go go.
    Ale co tam inni! Ja jestem pełna podziwu jak widzę te pole dance wygibasy i zazwyczaj szczena opada mi na podłogę 😉 Niestety Polska to taki kraj, że coś nowego i innego jest totalnie nieakceptowane i bardzo mocno „tępione”. A szkoda, bo o ile by było piekniej gdyby dostawać wsparcie a nie wiadro pomyj.
    Trzymam kciuki! Przesylam duuuużo ciepła i wsparcia! Pozdrawiam, Ania

    1. Aniu bardzo ci dziękuję za te słowa. To jest trochę tak, że jak wkładasz w coś mnóstwo wysiłku, to w takich momentach jest ci zwyczajnie po ludzku źle/przykro lub czujesz się wkurzona, ale potem czytam te wszystkie wasze komentarze i od razu jest mi lepiej i cieplej na sercu!

      1. I o to właśnie chodzi ! – w sensie że lepiej się robi ! 🙂 P.S Od kilku tygodni ćwiczę Twoje ćwiczenia na core i nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale masz swój udział w ratowaniu mnie i wspieraniu w powrocie do sprawności ! Już myślałam, że nic się nie da i ból kręgosłupa pozostanie ze mną na zawsze i mimo młodego wieku – 24 lata – ulgę przyniesie tylko leżenie, ale nie ! Moja fizjoterapeutka mi podesłała Twoje ćwiczenia i jest mega ! Nooooo teraz musi Ci się zrobić jeszcze lepiej ! 🙂 🙂 🙂
        Ale swoją drogą, szkoda że świat bywa taki okrutny, jak się kiedyś dorobię magicznej mocy, to odczaruje ten, momentami nie do zniesienia, świat 🙂 ! Trzymaj się !

  3. Znam przykład dziewczyny, która pracowała w przedszkolu i gdy jeden z rodziców znalazł jej filmik na rurce w internecie zrobił aferę i podziękowano jej za pracę… Teraz nic nigdzie nie publikuje (nawet prywatnie), żeby nie stracić kolejnej pracy. Mega słabe to jest i też nie potrafię tego zrozumieć :/

  4. Bezpośrednio się nie spotkałam ze złośliwymi uwagami pod moim adresem, bo trenuję pole dance, ale wiem komu mogę powiedzieć więcej, a komu mniej. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie mój Szef, który przypadkiem dowiedział się, że chodzę na rurkę, bo stwierdził, że mnie podziwia, bo to ciężki sport. Może mam szczęście i trafiam na osoby, które są otwarte i nie mają klapek na oczach? Jest grupa ludzi, która uważa, że rurka to łatwe i przyjemne, ale nie przejmuję się tym, bo sama wiem najlepiej ile razy przesunęłam granicę, ile razy wyszłam ze strefy komfortu i ile razy pokonałam własny strach.
    Pamiętam, że na panieński zabrałam moje dziewczyny na rurkę właśnie żeby zobaczyły czym zajmuję się w czasie wolnym. Jedna moja kuzynka chciała koniecznie pokazać co to ona nie jest. A należy właśnie do tych wypinających tyłek i wciągających brzuch na Insta i FB. I niestety, ale rurka zweryfikowała wszystko. Później się dowiedziałam, że nie podoba jej się to, bo rosną mięśnie. A prawda była taka, że nie poradziła sobie, bo rura to nie tylko słodko i pierdząco, ale głównie pot, łzy, ból i siniaki.

    1. Hej Judytko,
      Ja myślałam, że najgorsze jest już za nami, ale okazuje się, że niekoniecznie. Poza tym media same sobie kreują rzeczywistość montując i przedstawiając coś tak jak jest dla nich bardziej atrakcyjnie (pod względem atrakcyjności). No cóż. Dziś już mi trochę lepiej :*

  5. Bardzo ciekawy artykuł! Porusza ważny problem związany ze stresem i presją w życiu codziennym. Podoba mi się sposób, w jaki autor przedstawia różne techniki radzenia sobie z tymi trudnościami, takie jak medytacja i aktywność fizyczna. Warto zadbać o swoje zdrowie psychiczne oraz znaleźć sposoby na odprężenie w natłoku obowiązków. Dzięki artykułowi dowiedziałem się kilku nowych informacji i mam nadzieję, że skorzystam z podpowiedzi.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *